wtorek, 2 lipca 2013

ROZDZIAŁ PIĄTY

Siedziałam tam, na tej wygodnej kanapie i zastanawiałam się dokładnie się dzisiaj wydarzyło. Czy ja naprawdę byłam skłonna do tego, aby kogoś zabić ? Czy naprawdę chciałam to zrobić ? Ktoś zabił moją przyjaciółkę i dobrze wiedziałam jak cenne jest ludzkie życie, a mimo to pociągnęłam za spust pistoletu. Dwa razy. Dobrze, że Paul jest inteligentnym człowiekiem i wcześniej załadował ślepaki do broni, to mi uratowała życie. Zdaje sobie dobrze sprawę, że jestem strasznie uczuciową osobą i nie wytrzymałabym tych wyrzutów sumienia. Jednak teraz chciałam usłyszeć ich historie, bo przecież nie od tak znajduje się w gangu.
- No czekam, mówcie ! – powiedziałam radośnie.
- No już, uspokój się. – powiedziały bliźniaki. – Można powiedzieć, że My byliśmy założycielami tego gangu. – można było usłyszeć dumę poprzez to jak mówili.
- Ej, nie ściemniajcie. Nie Wy byliście założycielami, tylko Wasz ojciec. – powiedział Drake.
- Och, poważnie ? – zapytałam.
- Tak, Nasz ojciec, Robert Night był jednym z najpoważniejszych i najgroźniejszych gangsterów w Nowym Yorku.
- Jak to był ? – zauważyłam smutek na ich twarzach.
- Od 5 lat nie żyje. Został zastrzelony przez wrogi nam gang. Nie myśl sobie, że tak łatwo było go zaskoczyć. Byliśmy razem na meczu, My mieliśmy po 15 lat, a baseball był tym co kochaliśmy najbardziej. Wychodząc już po zakończonej grze jedliśmy popcorn i tata opowiadał nam kawały, był w tym naprawdę świetny. Gdy doszliśmy do auta, nagle otoczyło nas 4 kolesi i tak po prostu bez żadnego słowa wycelowali w Nas, tzn we mnie i Martina swoje pistolety. A tata, aby Nas chronić szybko stanął na linii ognia i oni wtedy strzelili. Wydaje nam się, że oni od początku planowali zabić jego a nie nas, ale nudniejsze było to, aby tylko podejść i strzelić, chcieli zażartować z Naszego ojca. – powiedział Alex.
- O mój Boże. – powiedziałam, ze łzami w oczach.
- Spokojnie, już się z tym pogodziliśmy, tata przygotowywał Nas do tego, że kiedyś może go zabraknąć i wtedy to My przejmiemy ten interes.
- A co Waszą mamą ? – zapytałam, bo o niej się wspomnieli w ogóle.
- Odeszła, gdy dowiedziała się czym zajmuje się tata i zostawiła Nas, twierdząc, że będziemy tacy sami jak on. Dużo się nie pomyliła. – zaśmiał się gorzko Martin.
- To przykre. – powiedziałam cicho.
- No tak, ale już jest okej. Po tych wydarzeniach przejęliśmy gang, to znaczy nie tak od razu, bo byliśmy nie pełnoletni, a tata zastrzegł, że dopiero gdy będzie w pełni praw możemy zająć się tym. Więc przez 3 lata gangiem zarządzał Nasz wujek Josh, teraz również nam czasami pomaga. Teraz może przejdziemy już do kolejnej sprawy. Drake. – zaśmiali się.
- No z czego się śmiejecie ? – zapytał urażony.
- A z niczego kochasiu. – powiedzieli razem.
- Dobra, dobra, przejdźcie już do sedna. – Drake chyba się już poirytował, to był zabawny widok.
- Gdy już trochę się zajmowaliśmy sprawami naszego gangu, był czas, aby znaleźć dobrego dilera. To jest ważna sprawa, bo z tego ma się największe dochody, po prostu, z tego się utrzymujemy. Przez długi czas kontaktowaliśmy się z różnymi osobami, aby pozyskać ‘’statystyki’’ osób dilujących. Tak trafiliśmy na Drake’a. Miał najlepsze wyniki w Naszym obszarze, bo trzeba również wiedzieć o tym, że każdy gang ma swój teren i nie ma możliwości, aby któryś z członków przeciwnej grupy wkroczył na nie swój teren, no chyba, że w bardzo poważnych interesach. No, więc pozyskaliśmy tego o to kolesia – wskazali na Drake’a – dla siebie. Daje dużo korzyści, jednak jest strasznie upierdliwy. Myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i, że może mieć każdą.
- Bo mogę. – odezwał się Drake.
- Nie, nie każdą. – powiedziałam. – Mnie mieć nie będziesz. – wszyscy się zaśmiali oprócz Drake’a.
- Zobaczymy. – mruknął.
- No mniejsza z tym, a jak było z Tobą Paul ? – zapytałam.
- Ja nie chce tego opowiadać, niech zrobią to bliźniaki, skoro już zaczęli, mogą i skończyć. – powiedział to bardzo cichym głosem po czym wyszedł z pokoju. Popatrzyłam się pytająco na chłopaków, a Ci tylko wzruszyli ramionami.
- Paul jeszcze nie do końca pogodził się ze swoją przeszłością. Pomagamy mu każdego dnia, aby o tym zapomniał.
- Co dokładnie się stało?
- Gdy poznaliśmy Paula był zagubionym dzieciakiem. Miał zaledwie 17 lat. Nie to żebyśmy my byli jakoś specjalnie starzy i doświadczeni, ale los szczególnie nie oszczędził Paul’a,
- Dobra dość! Nie mówmy o tym. – przerwał im Drake
- Stary, uspokój się. Mieliśmy ją wprowadzić w historie naszej grupy i to też robimy więc łaskawie siedź cicho.- syknął wyraźnie wkurzony Martin.
- Nie chodzi mi o to, żebyście w ogóle nie opowiadali tej historii, tylko może lepiej będzie jak opowiecie ją przy Paul’u. W końcu to dotyczy jego, może będzie chciał coś dodać ?!
- Głuchy jesteś, czy co ? Przecież powiedział, że nie chce o tym mówić i my mamy się tym zająć - odparował Alex
- Dobra. Nieważne, róbcie jak chcecie. - warknął Drake, po czym wyciągnął telefon komórkowy i zaczął się nim bawić kompletnie ignorując bliźniaków i mnie.
Coraz bardziej ciekawiła mnie historia z życia Paula, ale wiedziałam, że nie należy specjalnie naciskać aby powiedzieli mi coś więcej. Po zachowaniu chłopaków łatwo można było stwierdzić, że to było coś strasznego, nie wiem czemu ale miałam przeczucie, że coś złego przytrafiło się bliskiej Paul’owi osobie.
Po chwili bliźniaki ponownie się odezwały.
- Jak już mówiliśmy, zanim nam przerwano - Alex spojrzał wymownie na Drake’a, który tylko wzruszył ramionami na te słowa. - historia Paul’a jest bardziej skomplikowana. Znaleźliśmy go mniej więcej rok temu, w jednej z ciemnych ulic naszego terenu.
- To tak samo jak mnie. – wtrąciłam.
- Wybacz, ale nie masz racji. Z nim było całkiem inaczej- powiedział smutno Martin, następnie Alex kontynuował - Gdy go znaleźliśmy był, jakby to powiedzieć, w strasznym stanie.
- Po prostu  był kompletnie zaćpany. Wcześniej już też go widywaliśmy jak kupował dragi od pośrednich dealerów. Ale wiesz, ćpunów jest wielu, trudno żebyśmy się nimi wszystkimi przejmowali.- To co powiedział wywołało u mnie istny szok. Jak do cholery, mogli przechodzić obok takich ludzi obojętnie, przecież takim ludziom trzeba pomóc, no cóż ale dla niektórych widocznie liczyła się tylko kasa…
- Hej, nie patrz tak na nas. Nie moglibyśmy się przejmować wszystkimi, którzy biorą narkotyki, bo wtedy upadłby biznes i nie chodzi tu już tylko o nas. Moglibyśmy mieć problemu także z innymi gangami, gdybyśmy sprowadzali ich klientów na drogę odwyku.
- Okej, po prostu mówicie dalej co z tym Paul’em.
 - No więc, Paul już wcześniej przykuł naszą uwagę. Był szczególnie wygadany, wiesz w taki inteligentny sposób. Pomimo swojego stanu, potrafił zawsze zabłysnąć inteligentną gadką. Poza tym bił od niego spokój i pewność siebie, ale nie taka chorobliwa, tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Poza tym gdy pewnego razu sprawdzaliśmy teren w trójkę, Drake rozpoznał Paul’a. Okazało się, że byli przyjaciółmi gdy mieli po 6-7 lat
Zauważyłam kątem oka, że wyraz twarzy Drake zaczyna się zmieniać ze złego w zamyślony, nagle przerwał Martinowi:
- Byliśmy jak bracia. Wszystko robiliśmy razem. Nasze rodziny były blisko ze sobą. Mieszkaliśmy naprzeciwko siebie. Pewnego dnia okazało się, że rodzina Paul’a przeprowadza się do Waszyngtonu. Chodziło o to, że biuro jego ojca splajtowało, a dziadkowie mieszkający właśnie w tam mieli własny pensjonat, który dobrze prosperował i tam potrzebowali pomocy. Byliśmy źli, pamiętam, że nawet planowaliśmy ucieczkę – zaśmiał się krótko- tylko nikt się nie przejął dwójką małych chłopców, którym nie pasowała sytuacja. Byliśmy zdeterminowani. Któregoś dnia rano spakowaliśmy swoje ulubione zabawki, jakieś słodycze i poszliśmy na dworzec autobusowy. Wsiedliśmy do autobusu i byliśmy tak maksymalnie z siebie dumni, po kilkunastu minutach wysiedliśmy w nieznanej okolicy, na tabliczkach był napis Brooklyn, ale uwierz, my byliśmy przekonani, że to inny kraj, że uciekliśmy bardzo daleko. Całe szczęście, że Paul miał inteligentną siostrę. Jasmine była od nas 3 lata starsza i na tyle mądra, że zauważyła nas jak coś kombinowaliśmy, wymknęła się z domu i wsiadła za nami do autobusu. Nie mieliśmy o tym pojęcia dopiero do momentu gdy wysiedliśmy, a ona za nami. Wtedy nas uratowała. Jako dwójka małych chłopców pewnie tylko byśmy się pogubili i narobili sobie kłopotów. Oczywiście nasi rodzice dowiedzieli się o tym i z czasem masowo przekonywali nas i pokazywali pozytywne aspekty sytuacji. Obiecywali, że będziemy się nawzajem odwiedzać. Wtedy im wierzyliśmy, ale czas to zweryfikował. Poza tym jak to dzieci, poznaliśmy nowych kolegów i szybko zapomnieliśmy o tym co było. Przez lata nie mieliśmy ze sobą kontaktu, aż do tego dnia gdy razem z bliźniakami znalazłem Paula w tej ślepej uliczce. To co się z nim stało. Nie wiem jakim cudem w tym zrujnowanym przez narkotyki chłopaku, zauważyłem swojego dawnego przyjaciela, ale tak się stało. Wtedy postanowiłem złamać niepisaną zasadę naszego gangu i pomóc mu. Przekonałem do tego Martin’a i Alex’a. Nie było łatwo, ale jak się okazało nie są ludźmi bez serca- powiedział, po czym uśmiechnął się smutno do bliźniaków.
Coś w wyrazie jego twarzy sprawiło, że było mi go żal. Być może nie powinno, bo w tej sytuacji to nie on był ofiarą tylko Paul, ale mimo wszystko, to jaki smutny był i jak wydawało mi się, że w widziałam jak jego oczy się zaszkliły sprawiło, że stopniał jego wizerunek pewnego siebie dupka, a pozostał wrażliwy chłopiec.
Alex zauważył, że Drake już nic więcej nie powie, więc widocznie to on postanowił kontynuować opowieść.
- Nie było łatwo, ale udało nam się zabrać stamtąd Paul’a. Co dziwne, nie miał on problemu z narkotykami. To znaczy miał, ale nie tak jak każdy. Nigdy nie spotkaliśmy się z takim zachowaniem. Ludzie, którzy są na odwyku, rzadko potrafią definitywnie skończyć z ćpaniem, zwykle to ono kończy z nimi, niszcząc wszystko.  Jednak w Paul’u było i nadal jest coś wyjątkowego. Pomimo całego syfu w jego życiu potrafił się zmobilizować i je przystosować do działania w gangu. W pewnym sensie to mu pomogło, nadało nowy sens. Tak właśnie dołączył do nas ostatni członek. Cóż, teraz już chyba wiesz wszystko.
- Chwila, ale jak to się stało, że Paul zaczął brać narkotyki?
- To bardzo…
- Wystarczy! Tego nie musisz wiedzieć. W niczym Ci to nie pomoże – tak to Drake. Nawet bez mówienia tego wiadomo, że zawsze za tak nagłe wybuchy to on jest odpowiedzialny.
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale…
- Nie! Powiedziałem, że już wystarczy. To nie Twoja sprawa, nie wnosi nic do tego co musisz wiedzieć – mówił coraz głośniej.
- Drake uspokój się – Alex próbował mówić spokojnie.
- Do cholery, przestań mi w końcu mówić co mam robić!
- Ej! Posłuchaj, wiemy,  że to dla Ciebie trudny temat, ale nie musisz się wyżywać na Julii.
- Po prostu nie powinnyśmy o tym mówić, nie teraz – westchnął zrezygnowany.
- Czemu nie? Jeśli nie dzisiaj to kiedy. Po prostu załatwmy to od razu, a nie będziemy musieli do tego wracać – na dźwięk głosu Paul’a wszyscy spojrzeliśmy w kierunku drzwi prowadzących, jak sądzę, na taras.
- Paul nie musisz…- powiedziałam cicho. W końcu nie jestem ślepa, widzę, że mają problem z tym tematem. Skoro jest to dla nich takie ciężkie to nie musze wiedzieć, przynajmniej nie teraz.
- Ale chce.- uśmiechnął się słabo- Chodzi o to, że…
- Człowieku daj spokój, wrócimy do tego innym razem – wtrącił Drake.
Jednak Paul nie dał mu nic więcej powiedzieć, a jego późniejsza historia całkowicie mną wstrząsnęła.
- Zacząłem ćpać z powodu mojej siostry. Jasmine zawsze była przy mnie. Jak to rodzeństwo, często się kłóciliśmy i dokuczaliśmy sobie wzajemnie, ale również mocno się kochaliśmy. Dlatego jej strata tak bardzo bolała – odetchnął głęboko i mówił dalej- Gdy mieszkaliśmy jeszcze w Waszyngtonie, ja miałem 15 lat, Jasmine 18, w czasie badań kontrolnych okazało się, że coś jest nie tak. Wysłali ją na dodatkowe badania, od jednego szpitala specjalistycznego, do drugiego. W końcu ustalili, że to białaczka. Wtedy zauważyłem zmiany w wyglądzie mojej siostry. Bladość, podkrążone oczy, to jak bardzo mocno schudła. Próbowaliśmy ją ratować, rodzice jeździli z nią do kolejnych szpitali i specjalistów, ale to nic nie dało. Okazało się, że czas ucieka, a nie ma żadnego lekarstwa, żadnej pomocy. Jasmine była zmęczona, podjęła decyzje o zakończeniu leczenia. Według niej i tak czekała ją tylko śmierć, a im szybciej by przyszła tym mniej cierpienia i bólu. Za to postawiła sobie nowy cel, zrobiła listę rzeczy które chciała wykonać i sukcesywnie ją spełniała, gdy wykonała ostatnie stwierdziła, że to już wystarczy, że teraz może spokojnie odejść. Pamiętam ten dzień jakby był wczoraj. Wieczorem jak zwykle pożegnała się z nami i poszła do siebie, żeby przygotować się do snu. Pamiętam jeszcze, że zaglądałem do niej w środku nocy, z jakiegoś powodu nie mogłem spać, a chciałem sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Wydawała się spokojna, w ciemnym pokoju wyglądała tak delikatnie więc zamknąłem drzwi najciszej jak potrafiłem, żeby jej nie obudzić i poszedłem do siebie. Rano obudził mnie krzyk mamy, szybko wybiegłem z pokoju i od razu zauważyłem że razem z tatą są w pokoju Jasmine. Mama płakała, tata tylko obejmował ją pocieszająco ramieniem. Wiedziałem co się stało, ale nie mogłem się ruszyć, stałem jak sparaliżowany. Popatrzyłem na swoją siostrę, wyglądała dokładnie tak samo jak w nocy gdy do niej zaglądałem, tylko jej prawa ręka delikatnie opadała z łóżka. Wyglądała tak jakby spała, szkoda, że nigdy już się nie obudziła. To było straszne, nie mogłem się otrząsnąć z tego. Stałem tam i patrzyłem się na nią. Mijały godziny, a ja dalej stałem w tym samym miejscu. Jej już nie było, a ja dalej tkwiłem w tym samym miejscu. Nie mogłem się ruszyć, wykonać żadnego ruchu. Nie wiem ile tam stałem, ale na pewno bardzo długo, bo nogi zaczynały mi się w pewnym momencie uginać. Upadłem. Fizycznie i psychicznie. Pierwszy raz w swoim życiu popadłem w taka rozpacz. Leżałem tam i płakałem. Nie wiem czy można to nazwać płaczem, ja wyłem. Wydaje mi się, że przeleżałem tam kilka godzin, a prawda była taka, że spędziłam tam cały dzień. Przez tą całą sytuację strasznie zmizerniałem. Nie mogłem nic przełknąć, jedyne co potrzebowałem to duża przestrzeń i cisza. Rodzice już nie wiedzieli co robić, bo codziennie wieczorem uciekałem z domu i szedłem do pobliskiego baru, aby się upijać. Miałem fałszywy dowód jak każdy nastolatek, więc kupno alkoholu nie było problemem. Rodzina zauważając co się ze mną dzieje postanowiła się ponownie przeprowadzić, jednak, że nie przewidzieli, że w Nowym Yorku będzie jeszcze gorzej. Tu odnalazłem inny sposób, aby zapomnieć. Narkotyki. W tym mieście łatwo zdobyć towar, wystarczy mieć pieniądze i udać się do ciemnej strony miast i gotowe. Nic nadzwyczajnego, trzeba trochę ruszyć głową i wszystko się załatwi. Ćpałem każdego dnia, to mi dawało ulgę, której od dawna nie czułem. Zapominałem, a to było najważniejsze. Dlatego jestem w stanie zrozumieć Ciebie Julio. – powiedział czule.
- Och, możemy podać sobie rękę. – uśmiechnęłam się do niego.
- To prawda. – powiedział już weselej, ale kontynuował dalej. – Gdy chłopacy mnie znaleźli od razu poczułem, że są moim wybawienie. Mimo to, że należeli do gangu, wiedziałem, że są dobrzy i nie zrobią mi krzywdy. A gdy już zdałem sobie sprawę, że wśród nich jest mój stary przyjaciel to nie mogło być już lepiej. Jednak wtedy najgorsze było przede mną. Zdawałem sobie sprawę, że gdy przestanę brać wszystko do mnie wróci. Rzeczywistość była najgorsza. Ale dałem radę i dalej daję. Chociaż nie jest łatwo, ponieważ to czym się zajmujemy nie ułatwia sprawy. Każdego dnia widzę te osoby na skraju głodu, a one przypominają mi siebie samego. W sumie z jednej strony to daje mi siłę, aby dalej z tym walczyć. Ale wiem, że gdzieś tam jest moja Jasmine, która czuwa nade mną i wspiera. I mogę szczerze powiedzieć, że tak samo jest z Tobą, Julio. Twoja przyjaciółka cały czas jest przy Tobie. Jest w Twoim sercu i na zawsze tam pozostanie, mimo to, że ciałem przy Tobie jej nie ma.
- To bardzo pomaga, jak ktoś przeżył coś podobnego do mnie i wie co czuję. Już wiem z kim będę mogła o tym porozmawiać. – uśmiechnęłam się szeroko do Paul’a. Dobrze, że będę tu miała osobę, która przeżyła coś podobnego do mnie i która będzie mi mogła jakoś przebrnąć przez to przez co przechodzę.
- Zawszę Ci pomogę. Jeśli będziesz miała jakiś problem wal do mnie śmiało, nawet o każdej godzinie.
- Będę pamiętać. A teraz może mi powiecie co mam robić ? – zapytałam.
- No teraz skoro należysz do naszego gangu to musisz się tu przenieść. My wszyscy teoretycznie jesteśmy zapisani na studia i pojawiamy się tam od czasu do czasu, aby rodzicie się nie zorientowali co jest grane. Zamieszkaliśmy razem pod pretekstem, że chcemy się usamodzielnić. – powiedział Alex.
- A najlepsze, że wszyscy nam uwierzyli. – dokończył Martin.
- Ale ja tak nie mogę zrobić, został mi jeszcze rok liceum i nie jestem jeszcze pełnoletnia. I już wiem, że rodzice tak szybko mnie z domu nie wypuszczą.
- No to na razie musisz mieszkać w domu, a o resztę będziemy martwić się później. – powiedział Drake.
- Dobrze, ale będę tu miała własny pokój, tak ? – zapytałam z nadzieją.
- Mamy jeszcze jeden wolny, patrz jak Ci się udało. – powiedział z entuzjazmem Paul.
- Cieszę się, ale teraz muszę już iść, bo jutro mam randkę. Odwiezie mnie któryś z Was ?
- Pewnie, ja to zrobię. – odezwał się Paul.
- Czekaj, czekaj ! – krzyknął Drake. – Jaka randka ? Nie ma żadnych randek, dopóki nie nauczysz się trzymać języka za zębami. Czeka Cię dużo nauki zanim pozwolimy Ci się z kimkolwiek spotykać, tak samo masz się odciąć od rodziców, oczywiście w miarę możliwości.
- Żartujesz prawda ? – zapytałam, nie wierząc w to co właśnie powiedział, miałam okazję iść pierwszy raz w życiu na randkę, a on mi odbiera taką możliwość.
- Nie żartuje Julio. Każdy z nas to przeszedł. Taki rytuał. – uśmiechnął się lekko.

- Nie, nie, nie. Tak nie może być. – wstałam i po prostu wybiegłam z tego domu. Nie dam im zniszczyć szansy na odzyskanie nowego życia. 


***
Komentarze pod poprzednim rozdziałem były dla mnie jak 
napęd do pisania, mimo, że było ich nie wiele. 
Czekam na kolejne opinie. :)

3 komentarze:

  1. Paul jest taki fajny :3
    a Drake mnie zdenerwował na koniec ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. Drake jest zazdrosny. ;D Boziu, to jest takie zajebiste. *_* hahahahahaha. :D Z niecerpliowścią czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Sądzę, że Paul będzie jej przyjacielem, a Drake to będzie ten zazdrosny. Widać, że Julia wpadła mu w oko ;D Świetny rozdział. Czytało się to przyjemnie i szybko, niestetty ;). Czekam z niecierpliwością na nn ;D
    Pozdrawiam, weny i całuję :**** La♥ren

    OdpowiedzUsuń