wtorek, 9 lipca 2013

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Wracając ze spotkania z Darius’em nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Jechałam autem tak wkurzona na cały świat, że aż bolały mnie dłonie od zaciskania ich na kierownicy. Ten gościu jest niemożliwy. Zero profesjonalizmu. Wszystko co liczy się dla niego to to, aby w końcu zaciągnąć mnie do łóżka. Ale nie uda mu się to. Po pierwsze nie sypiam z ludźmi których się brzydzę. Tak, Darius jest odrażający, jest z 25 lat starszy ode mnie i liczy na to, że skoro ma dużo kasy to polecę z nim się pieprzyć. Zapomnij frajerze. Mam swoją godność. A po drugie nie angażuje pracy do spraw prywatnych. Trzeba potrafić oddzielić sferę intymną od tej, na której się zarabia. A dzięki temu debilowi w najbliższym czasie nie zarobimy. Wyobraźcie sobie moje wkurwienie gdy ten idiota powiedział mi, że nici z towaru który miał przyjść w tym tygodniu, ponieważ dostawca został złapany na kontroli przy przekroczeniu granicy stanu. Nie zrozumiem, jak wielkim trzeba być bezmózgowcem, aby dać się złapać, jeśli dobrze się wie co się przewozi. Tak jak już powiedziałam wcześniej- zero profesjonalizmu w tym zasranym mieście. Ale gdyby tego było mało, na naszym terenie pojawił się wrogi nam gang. Nikt nie wie po co i dlaczego. Dopóki nie zagrażają naszym interesom to mam ich gdzieś. Gdybym chociaż wiedziała co to jest za grupa i co planują to byłoby dobrze. Jednak ten facet nic nie wie.  
            Wchodząc do domu, trzasnęłam drzwiami i skierowałam się do kuchni. Byłam tak wściekła, że aż zgłodniałam z tego powodu. Otwierając lodówkę załamałam się. Pustki. Jedyne co tam było to jakaś stara sałatka, której zapach czułam pomimo, że była w plastikowym pudełku i woreczku i resztki pizzy z zeszłego tygodnia. Koszmar. Znowu ja będę musiała jechać na te pieprzone zakupy. Zawsze to robie, gdyby nie ja to ludzie w tym domu zginęliby z głodu i z brudu. Pani Morrison już nie przychodzi do Nas sprzątać, ponieważ stwierdziła, że chłopcy są już za duzi, aby im ciągle usługiwać, że muszą nauczyć się dorosłego życia. Akurat teraz ?! Nie rozumiem tej kobiety. Co by jej szkodziło przychodzić z dwa razy w tygodniu i z wierzchu ogarnąć dom, a w sumie nawet nie cały, tylko dolną część. A tak to musze robić to sama, bo jak raz zobaczyłam jak posprzątali to poprawienie tego zajęło mi trzy razy więcej czasu. Faceci. Oni nadają się tylko do jednego. Do zaspokojenia potrzeb kobiet. W tym są idealni. Zamknęłam lodówkę i byłam zmuszona jechać do sklepu. Zgarnęłam z blatu w kuchni torebkę, do ręki chwyciłam kurtkę i poszłam do garażu. Wsiadłam do auta i już po 5 minutach byłam supermarkecie. Nienawidzę robić zakupów. Jest to dla mnie wielka męczarnia. Szłam miedzy działami i wrzucałam do koszyka wszystko co mi się wydało odpowiednie. Gdy dotarłam do kasy wózek był pełny, aż się zdziwiłam. Zapłaciłam odpowiednią kwotę i wróciłam do auta ładując zakupy na tylnie siedzenia. Po powrocie do domu nie mogłam się z tym zabrać na raz, więc wędrowałam tam i z powrotem chyba z 10 raz. Gdy już wszystko było w kuchni, poukładane w półkach do domu weszli chłopcy. No kurwa w porę.
- Hej D ! – krzyknął Paul i przytulił mnie. – Co tam ?
- Byłam na zakupach, bo w naszej lodówce nawet masła nie było. A Wy gdzie byliście, hmm ? – powiedziałam zła.
- Och, no my.. Ten, no. Też byliśmy na zakupach. – zająknął się.
- Naprawdę ? – zaszydziłam. – Wiesz, jakoś nie widzę siatek z zjedzeniem.
- No bo my byliśmy po inne zakupy. – odezwał się surowo Drake.
- Tak ? A po jakie ?
- Po takie. – uniósł z górę z cztery butelki wódki. I w tym momencie cała moja złość minęła. Tego mi było trzeba, alkohol. Widząc moja reakcje wszyscy się zaśmiali.
- No dobra, to idziemy do salonu, muszę Wam powiedzieć czego się dowiedziałam od tego idioty Darius’a.
- Dobra to idźcie, a ja wezmę wszystko co jest na potrzebne na naszą mini imprezę. – zaproponował Paul.
Weszliśmy do salonu, rozłożyliśmy się wygodnie na naszych stałych miejscach i zaczęłam im wszystko po kolei mówić. Widać było, że nie byli w najlepszych humorze, ale nie dziwie się im, sama byłam zła. Przez to, że nie będzie dostawy, będzie ciężko u nas z kasą. Takie dostawy są przynajmniej raz w miesiącu i dają nam dużo forsy. Głównie z tego się utrzymujemy. Dzisiaj w sklepie wydałam wszystko co miałam w portfelu. Będzie trzeba wymyślić jakąś akcje, aby trochę zarobić. Potem przeszłam do tematu innego gangu na naszym terenie. Jednak wiedziałam, że nie wzruszy ich to tak bardzo, dopóki nam w niczym nie przeszkadzali i nie wchodzili w drogę. Gdy przekazałam im już wszystkie informacje, nie było już ponad pół z tego co przynieśli chłopcy. Szybko nam to poszło. Stwierdziłam, że ze mną jest w porządku, fakt szumiało mi w głowie, ale poza tym nic nie czułam, natomiast bliźniaki już odpadli, leżeli na kanapie wsparci o swoje głowy. A Paul z Drak’iem grali w łapki. Bardzo dorosłe zachowanie. Stwierdziłam, że jest już późno i czas iść się umyć i położyć się spać, bo jutro będzie trzeba wymyślić jakiś dobry włam na hale z przedmiotami RTV. A oczywiście moją działką jest obmyślanie planów przez to, że objęłam kontrolę nad całym interesem. Stało się tak, dlatego, że te imbecyle kłócili się o wszystko, nie mogli w ogóle dojść do porozumienia. Dziwne było to, że dalej wytrzymywali ze sobą w takim chaosie. Odkąd ja zajmuje się planowaniem wszystkiego jakoś się kręcie. Narzekać nie możemy, dopóki nie zdarzają się takie przypadki jak dzisiaj. Wstałam w końcu z kanapy i od razu tego pożałowałam. Cholernie zakręciło mi się w głowie i poczułam okropny helikopter. No pięknie. Czyli jednak nie jest tak fajnie jak sądziłam. Zalałam się nieźle, jednak plusem było to, że jeszcze jako tako myślałam trzeźwo. Idąc do swojego pokoju potykałam się o wszystko włącznie z moimi nogami. Gdy w końcu dotarłam do mojego pokoju, chwyciłam jedynie piżamę i poszłam do łazienki chwiejnym krokiem. Stojąc przed lustrem i zmywając makijaż zebrało mi się na rozmyślanie nad moją osobą. Często tak mam, gdy jestem pijana. Stałam tam i wpatrywałam się w swoje odbicie. Z wyglądu za bardzo się nie zmieniłam, jedynie mam dłuższe włosy i trochę popracowałam nad moją kondycją przez co mam lepiej wyrzeźbione ciało. Malowałam się więcej i mocniej niż kiedyś i ubierałam bardziej odważnie. Ale największą zmianę przeszłam w środku. Mój charakter jest inny. Nigdy nie sądziłam, że jest możliwe stać się całkiem inną osobą. A ja jestem tego żywym dowodem. Z cichej, grzecznej dziewczynki stałam się pyskatą i narwaną kobietą. Mogę tak o sobie już powiedzieć, ponieważ za mniej niż 2 miesiące skończę 20 lat. Wydaje mi się, że te wszystkie zmiany jakie we mnie zaszły na pewno są spowodowane tym jak teraz żyję. Ciągłe niebezpieczeństwo, które otacza mnie na każdym korku, adrenalina, złe towarzystwo. Teraz w takim otoczeniu się obracam. Odcięłam się od wszystkich, mam jedynie chłopaków. Nikt nie wie jakie życie teraz prowadzę. Rodzice ciągle myślą, że od roku chodzę na studia, a prawda jest taka, że przez ten czas byłam tam może 5 razy. Zazwyczaj pojawiam się tam, aby zanieść jakieś fałszywe dokumenty, albo, żeby dać łapówkę wykładowcom, aby zaliczyli mi egzaminy. To działa i to bardzo dobrze. Ale tylko ja tak robię. Mam więcej spraw na głowie niż chłopcy, oni mogą sobie pozwolić na to żeby iść od czasu do czas na wykłady. Oni jednak twierdzą, że chodzą tam tylko i wyłącznie dlatego, żeby wyrwać jakieś panienki. I uwierzcie udaje im się. Dość często sprowadzają je do domu, przez co mam problem spać w nocy, dobrze, że jednak mój pokój jest na końcu i dźwięki, które do mnie docierają są już lekko zgłuszone. Oni zawsze mi się dziwią dlaczego nie robię tak samo. Mogłabym, ale nie chce. Nie uważam się za świętoszka, ale nie zamierzam się pieprzyć z kim popadnie. Złapie potem jakąś chorobę i będę mieć zabawę. Fakt, czasami przyprowadzam kogoś do domu, ale to tylko w momencie gdy jestem bardzo pijana, na przykład tak jak teraz. Dobrze, ze naszą imprezę urządzaliśmy w domu,  a nie gdzieś na mieście, jak często to robimy. Gdy po wielkich trudach w końcu umyłam twarz, stwierdziłam, że prysznic na pewno dobrze mi zrobi. Rozebrałam się i wskoczyłam do kabiny. Puściłam letnią wodę i stałam tak prze chwilę. Nagle poczułam jak ktoś mnie myję. Na początku myślałam, że pewnie mi się zdaje, skoro pijana jestem. Ale gdy zauważyłam wokół mnie pianę, wiedziałam, że to nie są moje wymysły. Gdy już się miałam odwracać usłyszałam:
- Cześć skarbie. – poczułam jak całuje mnie po szyi.
- Och, to Ty. Przestraszyłeś mnie. – odwróciłam się i zawiesiłam ręce na jego ramionach.
- Wiesz, ze mnie nie musisz się bać. – powiedział uwodzicielsko i pocałował mnie lekko.
            Wiedziałam, ze teraz było mi tego trzeba. Potrzebowałam rozluźnienia, a to na pewno da mi ukojenie. Nie czekając bardzie zachłannie wpiłam się w jego usta. Nie protestował. Oddał pocałunek z taką samą siłą. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Wyszłam z prysznicy, a on za mną. Ściągałam z niego już mokre ubrania i rzuciłam gdzieś w kąt. Skierowałam się do pokoju i dobrze wiedziałam, że on idzie za mną, ponieważ czułam jego wzrok na moim tyłku. Gdy położyłam na łóżku, on znalazł się zaraz obok mnie. Potem jedynie co pamiętam to to, że po moim ciele rozeszła się fala rozkoszy, a następnie zasnęłam.
            Chciałam otworzyć oczy. Naprawdę bardzo chciałam, ale mogłam. Gdy tylko się obudziłam, poczułam przeraźliwy ból głowy. Czułam się jakby stado słoni przebiegło po mnie. Fatalny stan. Chciałam się obrócić na drugi bok, ale coś mi to uniemożliwiło. Coś, a może bardziej ktoś. Gdy w końcu wyrwałam się z jego uścisku, mogłam swobodnie zmienić pozycję, co również dało mi możliwość sprawdzenia która jest godzina. Było późno, za późno. Czas wstawać.
- Drake. – powiedziałam lekko. Cisza.
- Darke, obudź się. – znowu to samo.
- Kurwa, Drake. Wstawaj ! – Krzyknęłam i trąciłam jego ramie.
- Hmm, co jest ? – zapytał, cały czas mając zamknięte oczy.
- Czy na Ciebie tylko krzyk musi działać. – żachnęłam się. – Musimy wstać. Jest późno.
- Och, daj spokój D.
- Nie mów tak do mnie, tylko jedna osoba może się tak do mnie zwracać w tym domu. – powiedziałam surowo.
- Naprawdę ? Żartujesz sobie ze mnie. – od razu było widać, że go zdenerwowałam i na pewno nie pójdzie już spać.
- Mowie poważnie. To, że z Tobą spałam nie oznacza, że możesz tak do mnie mówić. Tak zwraca się do mnie osoba, która wie, co ten skrót oznacza. A Ty kochaniutki nie masz o tym zielonego pojęcia. – uśmiechnęłam się sztucznie do niego. – A teraz wynocha do swojego pokoju, chce się wykąpać.
- Dobra, bez spiny Dave. – podkreślił moje imię. – Już idę.
            Gdy Drake wyszedł, zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Takie noce zdarzały się często. Sypiam z Drake’iem regularnie, już ponad 8 miesięcy. A w szczególności wtedy, gdy jestem wkurzona, to pozwala mi się rozluźnić. Nigdy nie myślałam, że do tego może dojść. Zawsze bardziej ciągło mnie do Paul’a, jednak powiedziałam sobie stanowcze nie. On jest moim przyjacielem i nie zamierzałam tego psuć tylko i wyłącznie dlatego, że moje hormony buzowały. A przez to napatoczył się Drake jednej nocy. Strasznie się wtedy o coś pokłóciliśmy. Ewidentnie to była jego wina, ale jak to on, nie mógł się przyznać do błędu. Jego zasrana męska dumna nie pozwalała mu na to. Faceci i ich ego.
Wydaje mi się, ze reszta namówiła go, aby przyszedł i mnie przeprosił. Zrobił to, pierwszy raz chyba w całym swoim życiu przeprosił kogoś. No i jakoś się to stało. Nie żałuje tego. To był kolejny krok, aby przejść w dorosłość. Przynajmniej zrobiłam to z osoba, którą znam i szanuje. Nie przepadam za nim, ale nie można mu zarzucić tego, że jest zły w te sprawy. Jest najlepszy ze wszystkich z którymi spałam. Nie było ich wielu, ale jednak jakieś porównanie mam. Na początku ciężko było mi zaakceptować to co się stało, przez jakiś czas było między nami niezręcznie, ale teraz traktujemy takie noce, że jak on opuszcza mój pokój albo odwrotnie to automatycznie o tym zapominamy. Taki układ to w naszym wypadku najlepsze rozwiązanie. Do niczego nas nie zobowiązuje, ani w żaden sposób nie ogranicza.
                Po doprowadzeniu siebie do porządku. Zdałam sobie sprawę, że nie nocowałam u rodziców. Muszę znowu wymyślić jakąś wymówkę. Wydaje mi się, ze najlepsza będzie ta z projektem. Dawno jej nie używałam, więc wydaje się idealna. Gdy już miałam schodzić na dół nagle usłyszałam wibracje mojego telefonu. Podniosłam go z szafki nocnej i spojrzałam na wyświetlacz. Mama. O wilku mowa.
- Hej mamo. – zaśpiewałam uprzejmie.
- Masz za 10 min znaleźć się w domu młoda damo, gdziekolwiek teraz jesteś. – Upss.
- Ale mamo stało się coś ?
- Za 10 minut widzę Cię w domu, Julio. – i rozłączyła się.
Coś wydaje mi się, że będę mieć nie małe kłopoty. Moja matka nigdy tak ze mną nie rozmawiała, zawsze była miła i nigdy na mnie nie krzyknęła. Byłam zmuszona ubrać wczorajsze ubrania, co było dla mnie rzeczą obrzydliwą. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Z szafki w kuchni wyciągnęłam tabletki na ból głowy, bo kaca miałam niesamowitego. Wszyscy jeszcze spali, więc po prostu wyszłam z domu i poszłam do garażu. Tam wsiadłam do mojego czerwonego garbusa i pojechałam do domu. Jakoś mi się nie śpieszyło, więc droga zajęła mi raz dłużej niż zwykle. W ogóle nie wiedziałam co się stało, że mama tak na mnie naskoczyła. Nic nie przychodziło mi do głowy, na pewno nie chodziło jej o to, że nie wróciłam do domu, byłam już pełnoletnia, więc w sumie mogłam robić co chce. Jednak jeszcze przez 2 miesiące obowiązywała mnie durna umowa, która teraz jest dla mnie bez sensu, ale wtedy gdy ja zawierałam z rodzicami wydawała się  najlepsza na tematem moment. Umowa była taka, że dopóki nie skończę terapii z załamania psychicznego i dopóki nie skończę 20 lat nie mogę się wyprowadzić z domu. Wiem, ze rodzice się martwili o mnie po śmierci Lili i wiem, ze darzą mnie wielką opieką i wiem, ze było ze mną ciężko przez długi czas. Ale teraz jest już dobrze. Pogodziłam się z jej śmiercią. Może nie tyle pogodziłam co zaakceptowałam. Ale mając prawie 20 lat jest dla mnie chore żeby spowiadać się rodzicom co robię i dlaczego nie ma mnie w domu tej i o tej godzinie. Ale jestem osobą, która dotrzymuje słowa i wytrwam jeszcze te niecałe 2 miesiące.
            Gdy weszłam do domu od razu można było wyczuć w powietrzu zdenerwowanie. Weszłam do salonu, a tam na sofie siedzieli rodzice. Było to dla mnie dziwne, bo tej godzinie powinni być już w biurze. Gdy mnie zauważyli posłali mi złowrogie spojrzenie. Coś czuje, że będzie ze mną źle.
- Hej Wam. Co jest ? – zapytałam grzecznie.
- Usiądź Julio. – powiedziałam tata. Podreptałam do kanapy naprzeciwko nich i usiadłam.
- Jeśli chodzi o to, ze nie wróciłam do domu na noc, to przepraszam Was bardzo. Zapomniałam zadzwonić, ze zostaje u koleżanki, bo zadali nam projekt na uczelni na poniedziałek, a tej mojej koleżanki nie ma przez weekend, wiec to była jedyna okazja by go zrobić.
- Projekt ? Uczelnia ? Naprawdę Julio ?! – krzyknęła mama.
- No taak. – przeciągnęłam słodko.
- Nie kłam dziecko. – powiedział tata.
- Nie kłamie. Robiłam projekt z yyy.. no z przedsiębiorczości.
- Nie robiłaś. Powiedz mi, ile razy już nas okłamałaś ?
- Co ? Nie okłamałam Was. – broniłam się jak tylko mogłam.
- Dziecko, Ty nawet nie masz w tym roku przedsiębiorczości ! – odezwała się mama. Upss. Wtopa.
- Ale.. – przerwała mi mama rzucając we mnie list. Wzięłam go do ręki i zamarłam.
Na pieczęci widniał adres. New York University. Kurwa, mam przejebane !



***
Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem !
One dają mi chęci do pisania. 
Dalej czekam na Wasze szczere opinie. :)

2 komentarze:

  1. Ajć... Wtopa i to nie zła. Może było nie kłamać na ten temat. Trochę dziwne z tą umową. Nie potrzebnie ją podpisywała, ale w sumie nie wiedziała, że będzie miała takie życie. Dobre to z Darkiem. Sypia sobie z takim ciachem, ale z drugiej strony to tak chamsko, bo sypia z nim a nawet się w nim nie zakochała, taka ladacznica z lekka mówiąc xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyna siada na ławce i uśmiecha się do siebie. Wyciąga kawałek papieru i już prawie zużyty ołówek. Przekreśla nazwisko Sprencs i wkłada papierek do kieszeni. Wyciąga paczkę papierosów, bierze jednego do ręki, wkłada do ust. Wyciąga zapalniczkę, podpala fajkę i rozkoszuje się miętowym smakiem.
    Wydmuchuje idealne kółeczko z dymu i uśmiecha się szeroko. Wyrzuca przed siebie niedopalonego papierosa i wstaje z ławki. Zaciska ręce w pięści i idzie...

    ... idzie w świat.

    Jeśli zainteresował Cię ten fragment, zapraszam do siebie :
    http://third-timee.blogspot.com/

    oraz...

    Czujecie, że nie możecie się wydostać z klatki nadopiekuńczych rodziców,
    chociaż macie już 22 lata ?
    Pomyślcie jak ja się czułam - "zakuta" w zamku, ciągle samotna...
    Mówicie "To wolny kraj" - niby tak, ale tym krajem rządzą moi rodzice.
    Tak, nie pytajcie - od razu odpowiem - jestem księżniczką.
    Tak - tą Savannah McCalister, która wcale nie jest z tego zadowolona.
    Znów pytacie - Dlaczego mówisz takim, a nie tonem prawdziwej księżniczki ?
    - Bo ja nie czuję się księżniczką. Potrzebuję kogoś, kto mi to uświadomi.

    Jak ułoży się życie księżniczki ? Znajdzie swoją miłość ?
    Dowiesz się czytając bloga http://do-not-say-anything.blogspot.com/.

    ZAPRASZAM !!!

    OdpowiedzUsuń