piątek, 28 czerwca 2013

ROZDZIAŁ CZWARTY

W co ja się do cholery wpakowałam. Ja to zawsze mam pecha, nie sądziłam, że Drake może być aż tak podły i wymyślić coś tak okropnego i niebezpiecznego. Czy on naprawdę chce, abym odebrała komuś życie ?
- Co masz dokładnie na myśli ? – powiedziałam cichym głosem.
- Julio, masz zabić dla nas chłopaka, który nie wywiązał się z interesów. – powiedział to tak lekko, jakby to nie było nic poważnego. Kurwa !
- Yyy, nie masz nic innego dla mnie, nie mogę mieć jakiegoś wyboru czy coś ? – zapytałam z nadzieją.
- Chcesz należeć do naszej grupy czy nie ?
- Chce – odpowiedziałam bez chwili zawahania.
- Więc to będzie najlepszy sprawdzian dla Ciebie, ponieważ tym się właśnie zajmujemy.
- No dobrze, zrobię to. – nagle wypłynęło to zdanie z moich ust. Nie spodziewałam się, że będę wstanie o tym pomyśleć, a co dopiero powiedzieć to na głos. Było widać, że Drake’a też to zaskoczyło, tak samo jak mnie.
- Zrobisz to ? – zapytał, nie do końca pewny czy mówię prawdę.
- Tak Drake, zrobię to.
- Och, chyba bardzo zależy Ci na tym, aby należeć do naszego gangu. – zaśmiał się. Gang, jak to w ogóle brzmi, tak podniecająco. Co ?! Nie, wcale tak nie myślę. Nie, owszem myślę tak. Nie poznaje już samej siebie.
- Mniejsza z tym, gdzie mam to zrobić ?
- To nie będzie takie proste, że tylko podejdziesz i strzelisz kolesiowi kulkę w głowę. Będziesz z nim musiała najpierw porozmawiać, postraszyć, a dopiero wtedy strzelić. Uwierz, to jest gorsze.
- Och..
- Dalej chcesz to zrobić ?
- Umm.. T-tak. – zająkałam się. Kurwa, dam radę, nie jestem jakimś mięczakiem. Ale zaś, będę musiała odebrać komuś życie, tak cenną rzecz.
- Ok, no to chodźmy.
- Gdzie ?
- No chyba nie myślałaś Julio, że to stanie się tutaj. Nie mam ochoty wylądować z więzieniu do końca życia. – zaśmiał się ponuro.
- Ach, no tak. Rozumiem.
- Jeszcze tylu rzeczy nie wiesz o tym świecie, jesteś taką małą zagubioną dziewczynką, która marzy o wyrwaniu się ze swojego pałacu i zbuntowaniu się rodzicom, aby już nie myśleli, że jesteś słodką dziewczynką. Trafiłem ? – przez chwilę trawiłam jego słowa, postanowiłam w końcu się odezwać.
- Nie, nie trafiłeś. – powiedziałam pewnie, a jego oczy się momentalnie rozszerzyły, ale szybko to ukrył.
- Ściemniasz. – odezwał się szybko.
- Nie Drake, nie żartuje. To nie jest tak jak myślisz. – wkurzyłam się już trochę, nic o mnie nie wie,  a od razu ocenia, pieprzony dupek.
- To jak jest ? – nie wiem czy chce mu to powiedzieć, ale jeśli mu tego nie powiem to wiem, że nie odpuści.
- W jednym mogę Ci przyznać rację, chcę się wyrwać z mojego domu. – powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, mówiący sam za siebie, że jednak się nie mylił. – O nie kochaniutki, nie myśl sobie, że masz racje. To nie jest tak, że chce się zbuntować przed rodzicami, oni dobrze wiedzą, że nie ma mnie w domu w tej chwili, ponieważ wychodzę tak już od 2 miesięcy. Wychodzę z domu, aby zapomnieć, a tylko te spacery dawały mi ulgę. Nie pomagały całkowicie, ale było lepiej. Jednak gdy spotkałam Waszą grupę było jeszcze lepiej, nie miałam już koszmarów, mogłam spać spokojnie. To pomogło, aby zapomnieć. – widać było, że chłopak nie wie co powiedzieć, zamurowało go. Sama się sobie dziwie, bo jest on pierwszą osobą, której tak dużo zdradziłam o sobie. Powinien się cieszyć.
- Co się stało ? – popatrzyłam na niego pytająco. Westchnął. – No co się stało, że chcesz zapomnieć i co chcesz zapomnieć ?
- O nie, tego Ci już nie powiem. Za dużo już wiesz.
- No dobrze, chodźmy, bo się spóźnimy.
Szliśmy z jakieś 15 min znowu w nieznanym mi kierunku. Ten chłopak musi dobrze znać te tereny, w sumie nie dziwie się temu, musi znać miejsca w którym pracuje, jeśli można w ogóle nazwać to pracą.
- Brałeś kiedyś, czy tylko handlujesz ? – zapytałam nagle.
- Umm, co ?
- No pytam się, czy brałeś kiedyś narkotyki.
- Aaa, nie. Nie brałem i nie biorę. Jedynie je rozprowadzam.
- A któryś z chłopaków ?
- Coś Ty taka ciekawska ? – nie odpowiedział mi na moje pytanie. Uch, irytuje mnie.
- Bo chce coś o Was wiedzieć, no. To takie trudne do zrozumienia.
- Paul.
- Co Paul ?
- On brał, ale pomogliśmy mu z tego wyjść. To jest gówno, nie warto się w tym zatracać.
Nie mogę uwierzyć, że ten słodki Paul brał narkotyki. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała, już szybciej po Drake’u. A tu takie zaskoczenie.
- Dobrze postąpiliście. – powiedziałam z uznaniem, a chłopak w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął.
- Jesteśmy. – rozejrzałam się dookoła. Byliśmy w jakiś ruinach, może to był kiedyś jakiś dom, nie mam pojęcia.
- Dobra i co teraz ? – coraz bardziej się stresowałam.
- Czekamy na chłopaków.
- Naprawdę ? Nie możemy tego załatwić we dwójkę ? – zapytałam.
- Nie, nie możemy.
- Ale dlaczego ?
- Boże, jaka Ty jesteś upierdliwa. Bo jesteśmy gangiem, bo takie sprawy załatwiamy wspólnie.
- To brzmi sensownie.
- No co Ty ciekawego powiesz…
- No już się ze mnie nabijaj, dobrze ? – uśmiechnęłam się.
- Nie, to fajna sprawa. – zaśmiał się głośno i irytująco.
- Och, na co ja w ogóle liczyłam, przecież to jest dupek. – mamrotałam pod nosem.
- Słyszałem Julio.
- No, no.
Wtedy dołączyli do nas bliźniaki, Paul i jeszcze jakiś koleś. Zdałam sobie sprawę, że to będzie moja ofiara. Przecież będę mieć tego chłopca do końca życia na sumieniu. Nie da mi to żyć, no nie żeby teraz mi się jakoś super świetnie żyło, ale wydaje mi się,  że życie z poczuciem winy nie jest najprostsze.
- To jest Raul. – z rozmyślań wyrwał mnie głoś Paul’a.
- Raul, masz może pieniądze, które obiecałeś, że na dzisiaj już dostarczysz ? – zapytał się chłopaka Drake.
- Nie, nie mam. Ale za tydzień już będą, na pewno. – za[ewniał.
- Cały czas ta sama śpiewka. – odezwały się bliźniaki.
- Ale nie tym razem. Oddam Wam. Obiecuje. – odezwał się niepewnie Raul.
- Już nam to wiele razy obiecywałeś i co ? Nic. – powiedział Paul.
- A wiesz co to oznacza ? – Drakę uśmiechnął się chytrze. Zaczął mnie trochę przerażać, ale muszę wziąć się w garść.
- Nie zabijaj mnie. – błagał chłopak.
- Och, ja Cię nie zabije. Ona to zrobi. – wskazał na mnie.
- Cześć. – powiedziałam niepewnie w kierunku Raul’a.
- Co ? Żartujecie sobie ze mnie ?
- Nie. – powiedział surowo najprawdopodobniej Alex.
- Ma mnie zabić laska ? I to jeszcze taka, która wygląda jakby się bała własnego cienia. Nie rozśmieszajcie mnie. – powiedział rozbawiony.
- To Ty nie rozśmieszaj Nas, tylko siadaj. – Martin wskazał krzesło. Przynajmniej będę na równi z nim, to może mi pomóc.
Raul skulony siadł na krześle, a ja dostałam od Drake’a broń. Była cholernie ciężka i strasznie nie poręczna. Ciężko mi się ją trzyma. Zaczęłam ją oglądać dookoła, była tak brutalna ? Tak, to odpowiednie słowo. Zauważyłam, ze każdy się na mnie patrzy.
- Umm, Drake ?
- Tak ?
- Jak mam ją trzymać, jedną czy obiema rękami ? – zapytałam.
- Jak Ci będzie wygodniej. To zależy od Ciebie.
- Co ? – zapytał Raul. – Ona nigdy nie miała broni w ręku ? No bez jaj ! Coś takiego mnie ma zabić..
- Ej, nie przeginaj. – powiedziałam już znacznie poirytowana.
- Bo co mi zrobisz ? Przecież nie strzelisz, za słaba jesteś. – wyśmiał mnie. Wkurwiłam się już na dobre.
- Nie żartuj sobie ze mnie ! Nie wiesz na co mnie stać, kolego. – wykrzyczałam.
- Nie boję się Ciebie.
- A powinieneś. – podeszłam do niego gwałtownie i stanęłam przed jego twarzą z wystawioną bronią naprzeciwko jego czoła. Przez sekundę się zawahałam, ale słowa Raul’a utwierdził mnie w tym, że jest ostatnim chujem mówiąc:
- No strzelaj suko, strzelaj ! – krzyknął, a ja pociągnęłam za spust.
Kurwa, zrobiłam to. Naprawdę to zrobiłam, ale oprócz huku i płaczu nie słyszałam nic. Popatrzyłam w dół na Raul’a, który powinien być martwy, a ten tylko płakał. Dlaczego on żyje ? Strzeliłam jeszcze raz. Nic. Co jest kurwa ? Odwróciłam się zdezorientowaniu do chłopaków. A oni tylko stali i patrzyli się na mnie równie zdezorientowani jak ja.
- O co tu do cholery chodzi ? Czy nie miałam zabić tego kolesia ?
W zamian ostałam tylko ciszę, nic poza tym. Wkurwiało mnie tylko to łkanie tego gościa.
- Och zamknij się Raul ! Przecież żyjesz, czego się mażesz ?
Znowu cisza. Nosz kurwa !
- Może się łaskawie któryś odezwie ?! CO. TO. MIAŁO. BYĆ ?! – wycedziłam wściekła.
- My.. umm.. – zająkał się Paul.
- Co Wy ?
- Strzeliłaś.. – powiedział Drake.
- Tak, strzeliłam. Mówiłam, że podołam zadaniu, ale jak zwykle nikt we mnie nie wierzy. Mam rozumieć, ze wygrałam zakład, tak ?
- Strzeliłaś. – powtarzał z niedowierzaniem Drake.
- No i widzisz, dobrze, ze wpadłem na to, aby dać jej ślepaki. – powiedział Paul.
- Co ? Dlaczego ? – zapytałam.
- Bo nie poradziłabyś sobie z wyrzutami sumienia, nie jesteś jeszcze psychicznie gotowa na taki krok. Chodź może jednak jesteś, po tym co nam właśnie zaprezentowałaś.
- Nie wiem co powiedzieć. – zarumieniłam się. – Chociaż nie, wiem.  WYGRAŁAM ZAKŁAD. DRAKE JEST FRAJEREM. WYGRAŁAM ZAKŁAD. – latałam jak oparzona wokół chłopaków krzycząc.
- Och, daj już spokój Julio. Wygrałaś. A teraz chodźmy.  – powiedział Drake.
- Gdzie chodźmy ? – powiedziałam uradowana.
- Do Naszego domu, od dzisiaj i Twojego. – otworzyłam buzię ze zdziwieniem.
- Aha. – na nic innego nie było mnie stać. Już odchodziliśmy, gdy:
- A co ze mną ? –powiedział Raul, na szczęście już się uspokoił.
- Masz czas do jutra. Jeśli nie zdobędziesz pieniędzy, jutro już tak nie będzie kolorowo jak  dzisiaj. Radzę Ci zebrać kasę. – powiedział Drake, po czym wyszliśmy i zostawiliśmy Raul’a samego.
Przed ruinami stały dwa auta, Audi, którym już jechałam i Ferrari. Bliźniaki wsiadły do Audi razem z Paulem, a Drake kierował się do Ferrari. A ja stałam jak wryta nie wiedząc co mam zrobić.
- Idziesz ? – zapytał Drake, machając ręką, abym poszła za nim.
- Tak, tak. Idę.
W aucie panowała grobowa cisza. Siedziałam ma miejscu pasażera. Zakochałam się w tym aucie, jednak nie można go porównać do Audi. To jest kosmos. Biała skora, ogrzewane fotele. Cudo !
Mogłabym się zachwycać tym autem latami, stwierdzając, że sprawię sobie kiedyś takie. O tak, na pewno sobie takie kupie. Po paru minutach byliśmy już w domu chłopaków, od teraz jest to też mój dom. Jednak nie mogę zostawić rodziców, co ja im powiem. Nie mam żadnej przyjaciółki, żeby ściemnić im, ze zamieszkam z nią. Będą prowadzić podwójne życie. Tak ! To brzmi super ekstra. Jestem taka podniecona tym wszystkim, że nawet nie zorientowałam się, że już jestem w pokoju i siedzieć na kanapie. Sytuacja sprzed paru dni wraca, wszyscy siedzą i gapią się na mnie.
- No co ? – zapytałam.
- Wiesz, nie sądziliśmy, że będziesz w stanie strzelić. – powiedział Alex. Już chyba ich rozróżniam, ten zawsze zaczyna zdanie.
- Nie przygotowaliśmy się na to, że jednak możesz strzelić. – dokończył Martin.
- Możecie mi po prostu powiedzieć coś o Was ? Czym się dokładnie zajmujecie. I takie tam. – powiedziałam podekscytowana.
- Najpierw Ty. – powiedział Drake.
- Och, co chcecie wiedzieć ?
- Wszystko. – powiedział Paul, uśmiechając się promiennie.
-Jestem Julia Davonne, mam 17 lat. Mieszkam na przedmieściach. Nie mam znajomych. Siedzę całymi dniami w domu.
- A dlaczego masz indywidualny tok nauczania ? – zapytał Drake.
- Bo chciałam.
- Tylko tyle ? – męczył mnie dalej.
- Nie chce o tym rozmawiać, to trudne dla mnie.
- To jest ta sprawa, o której mówiłaś wcześniej ?
- Tak. – odpowiedziałam krótko.
- Nam możesz powiedzieć co się stało, każdy z Nas ma swoja  historię.  – powiedział Paul.
- No dobrze. Od dwóch miesięcy mam indywidualne nauczenie, bo straciłam moją jedyną i najukochańszą przyjaciółkę pół roku temu.
- Wyprowadziła się ? – zapytał Alex.
- Nie, choć wolałabym takie rozwiązanie tej sytuacji. – w oczach zaczęły wzbierać się łzy. Był to bardzo trudny temat dla mnie, ciężko mi się o tym rozmawiało.
- To co się z nią stało ? – usłyszałam Martina.
- O-ona nie ży-yje. – wyjąkałam.
Wszystkie oczy skierowały się na mnie, nie wytrzymałam, łzy zaczęły wypływać z moich oczu niczym strumień wody. Nie mogłam tego powstrzymać, jest to pierwszy raz gdy rozmawiam o tym z kimkolwiek.
- Ale jak to nie żyje ? Była chora ? – zapytał Paul.
- Nie, została potrącona przez samochód, byłam tam z nią wtedy. Auto nadjechało z jej strony i to w nią najmocniej uderzyło, ja jedynie miałam złamaną rękę i lekkie wstrząśnienie mózgu. Ale Lili… - zrobiłam małą przerwę. - nie przeżyła. Byłabym w stanie oddać za nią moje życie. Była jedyną osobą, która mnie rozumiała, która mi pomagałam każdego dnia, była moją podporą. A teraz jej nie ma.
- A wiadomo, kto ja potrącił ? – wtrącił się Drake, gdy spojrzałam na niego, widziałam współczucie w jego oczach.
- N-nie. – zawahałam, choć dobrze wiedziałam kto to zrobił. – Nie chce już o tym rozmawiać. To trudne dla mnie.
- Dobrze, rozumiemy Cię. – powiedziały bliźniaki.
- Dziękuje. – westchnęłam. – A teraz chciałabym usłyszeć coś o Was.
- Ok, to może Ci się przedstawimy ? – powiedział Paul.
- Spoko. – uśmiechnęłam się lekko.
- Więc, ja jestem Paul West i mam 18 lat. Bliźniaki to Alex i Martin Night i mają po 20 lat. Jak nazywa się Drake to już wiesz, z tego co ja wiem, mogę jedynie dodać, że nie jest z nas najstarszy, bo ma 19 lat, ale uważa się za Boga.
- Ej koleś ? Co to miało być ? – zapytał się oburzony Drake.
- Szczera prawda kumplu. – odpowiedział z wielkim uśmiechem Paul.
W tej chwili już nie myślałam o Lili, skoncentrowałam się na tym co mają mi do powiedzenia chłopcy. Udało im się nawet mnie rozśmieszyć, a uwierzcie, już dawno się nie śmiałam.
- To może teraz mi opowiecie jak znaleźliście się razem w gangu. – powiedziałam podekscytowana.

- Dobrze, to może my opowiemy swoją historię najpierw. – odezwał się Alex z Martinem. 

***
Byłoby mi bardzo miło jeśli napisalibyście mi swoje opinie. 
Nie wiem czy mam coś zmieniać czy może nie. :)

7 komentarzy:

  1. Jak oni się uroczo "kłócą" :D
    Świetny rozdział :)
    Mogłabyś mnie poinformować na którymś z moich blogów, jak pojawi się piąty? :) Byłabym wdzięczna.



    Zapraszam Cię też do przeczytania mojego opowiadania.
    danger-feel.blogspot.com
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze to nie sądziłam, że strzeli, a tu.. bam! Niezła jest. Tylko akcja z tymi ślepakami, haha. Musiała się dziewczyna trochę wkurzyć, no bo w końcu ten Raul trochę zadziałał jej na nerwy. Potrafisz i zaciekawić i zadziwić czytelnika, a to bardzo duży plus. No i ogólnie podoba mi się to, co tu czytam. Oby tak dalej!

    hellobieber.blogspot.com - rozdział 6 (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za Twoją opinie, to dużo dla mnie znaczy tym bardziej, że regularnie czytam Twojego bloga. I zawsze czekam na kolejny rozdział. :)

      Usuń
  3. Powiem szczerze. Na początku opowiadanie wydawało mi się nudne, ale jak przeczytałam całe to zaniemówiłam. ;) To opowiadanie jest boskie, zajebiste i nie wiem co jeszcze. ;D Będę go czytać do końca. <3 A i jest jakaś możliwość żębym była informowana o rozdziałach ? :D Podrawaim ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie zrezygnowałaś na początku z dalszego czytania. Rozdziały staram się dodawać wtorek/środa i piątek/sobota. Nie posiadam twittera ani żadnych z tych rzeczy, jedynie co mogę zaproponować to wysłanie wiadomości na Twoim profilu google. Pozdrawiam serdecznie !

      Usuń
  4. Dobre opowiadanie. Znalazłam je nawet nie wiem jak, ale po prostu przez przypadek. Zapowiada się naprawdę dobrze i interesująco.
    Z tym strzelaniem to niezła zadyma. Ja na jej miejscu już bym się tak wkurzyła, że wszystkie ślepaki by poszły. Strzelałabym póki bym go nie zabiła xD ;D Powiem szczerze, że prolog był trochę niezachęcający, ale tu już akcja się rozkręca i staje się bardzo ciekawie.
    Dodałam cię już do blogów ulubionych i do znajomych na google ;D
    Pozdrawiam, weny i całuję La♥ren :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za szczerą opinie ! :* Jak już rozgryzę bloggera i jak stworzyć zakładki to Twój blog musi się tam znaleźć w moich ulubionych, bo jest świetny. :) Pozdrawiam !

      Usuń