sobota, 15 czerwca 2013

PROLOG

Kolejny dzień w szkole. Kolejny dzień, aby zaimponować rodzicom i prawidłowo ukierunkować swoje życie. Zawsze starałam się i staram mieć jak najlepsze stopnie i nie obchodzi mnie to, że jestem jedyną osobą w klasie, która z zaciekawieniem słucha to co mówi nauczyciel. Zawsze taka byłam. Zawsze robiłam to co należy. Imprezy, potajemne wymykanie się z domu i chłopcy to coś co NIGDY mnie nie interesowało, nie interesuje i nie będzie interesować. Dobrze wiem, że pewnie uważacie mnie za jakąś cnotkę, ale nie przeszkadza mi to. Wiele osób tak uważa. Jednak już dawno pogodziłam się z opinią na mój temat. Udało mi się to dzięki osobie, która od zawsze jest ze mną i od zawsze mnie wspiera i powtarza, że mam nie słuchać tego co mówią inni i być po prostu sobą. Nagle z rozmyślań ( co rzadko mi się to zdarza ) wyrwał mnie najcudowniejszy dźwięk obwieszczający koniec lekcji. Spokojnie zebrałam książki i nie dokończone notatki do torby. Wyszłam z klasy i od razu zauważyłam jedno wielkie pobojowisko na korytarzu. Nie lubię tego. Próbowałam zwinnie przecisnąć się między ludźmi, ale jak zwykle nie udało mi się to. Kilka razy zostałam popchnięta i wyzwana. Gdy w końcu dotarłam do mojej szafki, zauważyłam opierająca się o nią dziewczyną o długich blond włosach z wielkim, szczerym i promiennym uśmiechem. Tą dziewczyną była Lili Starsky – moja najlepsza i jedyna przyjaciółka.
  • No nareszcie Davonne ! Ile można iść do własnej szafki ? Zaraz skończy się przerwa... - powiedziała, jak mi się wydaje z wyrzutem.
  • Och ! Przepraszam Lili.. Nie chciałam żebyś tak długo czekała, ale..- przerwałam mi nagle przyjaciółka ogromnym i wesołym śmiechem.
  • Julia. Przestań mnie przepraszać ! Żartowałam przecież. - w końcu odpowiedziała, a ja na jej słowa zmieszałam się i spuściłam wzrok. Gdy Lili to zauważyła pd razu mnie mocno przytuliła. Robiła to często.
W tym momencie usłyszałam natrętny dźwięk. Szybko wygrzebałam z torby mój telefon, jednak okazało się, że to nie on był sprawcą tego hałasu. Jednak ten odgłos stawał się coraz głośniejszy i bardziej irytujący. Gdy podniosłam wzrok znad telefonu, okazało się, że stoję sama na korytarzu. Zdenerwowana zastanawiałam się, gdzie wszyscy się podziali. Po czym poczułam coraz mocniej zaciskającą się na moim ramieniu czyjąś dłoń i nagle usłyszałam:
  • Julia, kochanie wstawaj w końcu. Spóźnisz się zaraz na wykłady
Jakie wykłady ?
Powoli i z niechęcią otworzyłam oczy i spostrzegłam moją matkę. O co zaś jej chodzi, no ?!
  • Co się stało mamusiu ? - zapytałam ziewając.
  • Słonko musisz już wstać. Jest 7;30, zaraz zaczynasz wykłady. - powiedziała słodko. Czy ona sobie ze mnie żartuje ?! Nie zamierzam iść na żadne głupie wykłady. Dawno mnie tam nie było, a tym bardziej nie zobaczą mnie tam dzisiaj, szczególnie o tak wczesnej porze. Jednak moja kochana mama nie jest tego świadoma.
  • Tak mamo, już wstaje. - uśmiechnęłam się słodko, a Mari odwzajemniłam mój gest i wyszła z mojego pokoju.
W końcu wstałam i od wielkiego niechcenia wzięłam z szafy pierwsze lepsze ubrania i skierowałam się do łazienki, po drodze zabierając bieliznę z komody. Wzięłam orzeźwiający prysznic z myślą, że może dzięki niemu chodź trochę się rozbudzę, jednak zawiodłam się. Jak zwykle. Po dokładnym osuszeniu mojego ciała, umyłam zęby. Po czym ubrałam bieliznę, a na to miętowe rurki i białą koronkową bluzkę z baskinką na grubych ramiączkach. Dodałam do tego lekki makijaż i włosy upięte w wysokiego kucyka. Po tych czynnościach weszłam z powrotem do pokoju łapiąc z podłogi moją dużą czarną torbę, zbytnio nie przywiązując wagi do tego co się w niej znajduje. Zbiegłam po schodach kierując się do kuchni, tam chwyciłam za jabłko, pożegnałam się czule z rodzicami UGH !  Nie lubię tego .I wyszłam z domu, uprzednio zakładając na stopy czarne balerinki. Skierowałam się od razu na podjazd do mojego czerwonego Garbusa, po czym udałam się w całkiem innym kierunku niż znajduje się moja uczelnia. Podjechałam do dużego domu, parkując na podjeździe. Wysiadając z hukiem zamknęłam drzwi samochodu. Wchodząc bez pukania do domu, od razu skierowałam się na schody, jednak zatrzymał mnie znany mi głos:
  • Witam Cię Julio, jak uroczo dzisiaj wyglądasz. - Powiedział mężczyzna z wyczuwalną dawką ironii.
  • Do cholery Alex. Zamknij się ! - warknęłam. - Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś nie mówił do mnie Julia. - i poszłam dalej schodami do góry. Jednak los nie był dzisiaj dla mnie łaskawy i zdołałam usłyszeć kolejny nie potrzeby komentarz Alexa, co powoli zaczynało mnie irytować.
  • To może chociaż nauczysz się pukać, Dave. - było to bardziej stwierdzenie niż pytanie, ale i tak na to odpowiedziałam.
  • Ha ha ha, przecież to mój dom. - podkreśliłam ostatnie dwa słowa i udałam się do tak dobrze znanego mi pokoju. Mojego pokoju.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz